Sklep spożywczy

Edward

/przybywam znikąd xD/

Wchodzę do sklepu, kupuję kilka piw, dużą paczkę Lays'ów i jakieś batony. Płacę za wszystko, chowam zakupy do plecaka i wychodzę do domu.

/dom Edwarda/

Sam Winchester

Kupuję parę piw i coś słodkiego . Ide do hotelu bo jeszcze nikogo tu nie znam i nie mam swojego domu

Bella

/dom Belli/
Zakupy też leża na mojej głowie. Charlie nie gotuje. To akurat nie jest problemem, bo lubię to robic. Gotowanie mnie uspokaja. Z drugiej strony rozumiem go. Nie ma czasu na zakupy i krzątanie się po kuchni. Woli zjeśc coś w pracy. Ale teraz wróciłam i nie pozwolę się mu tak odywiac. Nie chcę zostac sierotą. Biedny ojciec... przepracowuje się. Wyszedł tak wcześnie, że nie miałam okazji nawet zamienic z nim słowa. A wczoraj? Wziął urlop, ale ja byłam padnęta po podróży. Cóż, zobaczymy jak zareaguje na to, że co dla niego ugotowałam. Dobrodusznośc to zachowanie nie jest dla mnie codzienne.
Wkładałam do koszyka wszystko co jest potrzebne, aby ugotowac tortillę i upic ciasto czekoladowe. Oprócz tego kupiłam róne inne składniki niezbędne w domu.
/dom Belli/

Edward

Cały przemoknięty pieprzonym deszczem dobiegam do sklepu. NIENAWIDZĘ FORKS.
Oglądam produkty, kupuję co trzeba do śniadania.
- Nikogo nie ma w tym mieście? - zastanawiam się, rozglądając się wokół.
Skoro i tak jestem już mokry, postanawam poszwędać się po mieście.

Edward

/salon u Belli/

Pfff. PIWO.
kupiłeem to co trzeba i poszedłem do parku
/park/

Alice

/Victoria's Secret/
- Poproszę trzy wina - powiedziałam. Babka podała mi je.

Bella

Mam zamiar sie upic do nieprzytomności.
- Wracamy? - zaoytałam.

Alice

- Taaa. - podziekowałam babce i wyszłyśmy.
/pokój Alice/

Bella

/ pokój Alice /

Hayley

/mój dom/

-porposzę sześć piw, pół litra czystej, 2 litry soku pomarańczowego, jedną butelkę Coli i 5 paczek Lays'ów, obojętne jakie smaki.
po chwili ekspedientka przyniosła wszystko to o co prosiłam. uśmiechnęłam się pod nosem. mam nadzieję, ze mój nowy kolega ma mocną głowę.
zapłaciłam wyznaczona kwotę i wyszlam ze sklepu obładowana zapasami trunkó na przynajmniej jeden ieczór.

/dom Hay/

Bella

/ dom Belli /
Wzięłam kilka piw, zapłaciłam i udałam się w droge powrotną.

/ park /

Jasper Hale

Zrobimy większe zakupy.W tej chacie nic nei ma. Tak jakby mogłoby coś byc, skoro tyle lat nikogo Tu nei było Razz

MYŚl Jasper! Razz

ok a więc : 2 skrzynki piwka.
- 3 winka. Te dobrej daty
- 5Zapiekanek
- Chleb
- ser
- dodatki typu (majonez, keczup)
- CHrupki. Chipsy mi się przejadły
- Sałata
- 5 pomidorków

STYKA?

-0.7l Very Happy

- Jabłka!
- Papieroski

no ;D Zapłaciłem i wyszedłem.
/PArk/
/PArk

Edward

/Dom B. Swan/

Weszliśmy właśnie z Bellą do sklepu, gdy zobaczyłem tego skurwiela przez którego Bella płakała w restauracji. Od razu się we mnie zagotowało. Chyba nas zauważył, bo od razu do nas podszedł i powiedział:
- Kogo ja tu widzę? - zapytał z uśmiechem.
- Odpierdol się z łaski swojej - wysyczałem.

Bella

Zobaczyłam tego palanta. Automaycznie wtuliłam się w Edwarda. Chciałam tąd jak najszybcjiej wyjśc. Najlepiej wrócic w domu i kochac się z moim chłopakiem do białego rana tak, żebym rano nie miał siły chodzic. O taaak! Teraz myślę jak bella Swan.

Edward

Gdy Bella się we mnie wtuliła, objąłem ją ramieniem.
- Och, jak słodko - zaszydził. - Ale i tak wiem, że ze mną byłoby ci lepiej złotko. - Puścił oczko do Belli.
- Jebane homo.. - mruknąłem do siebie. - Bello, chodźmy już.
Gdy odwracaliśmy się w stronę innego działu, wpadłem na wyjebany pomysł.
Chwyciłem dużą paczkę tamponów i z całej siły rzuciłem nią w tego kretyna, trafiając celnie w jego głowę.
- Jesttttt! - wykrzyczałem. - 1:0 cipko!

Bella

Zaśmiałam się. Cóż, nie wiem czy Edward zrovił to la mnie czy dla siebie, ale cieszyłam się, że tak postąpił.
- Wychodzimy stąd? - zapytałam, bo nie chciałam doproadzic do kolejnego spięcia między mężczynami. Mogłoby to się źle skończyc.

Edward

- Przyszliśmy tu zrobić zakupy, nie? Nie przejmujmy się tym dupkiem tylko róbmy swoje - powiedziałem z uśmiechem.

Bella

- Dobra, yyy masz jakieś specjalne potrzeby? - Zaakcentowałam słowo "specjalne".
Co chwilkę rozglądałam sie dookoła, aby miec pewnośc, że keler jest daleko od nas.

Edward

Specjalne potrzeby, pomyślałem.
- Owszem, owszem. Jest taka jedna...
Rozglądnąłem się wokoło..
- Ty.